Wanda
Nikomu, choćby tajemnie,
Nikomu, nawet mnie samej,
Nie powtórz słów podobnych... Dziewanna usłyszy!
_Po chwili._
A może i tak nie jest?
My Oziewki, cóż znamy
Z dziwnych tajemnic serca?
PŁOMNIEWA.
Ale czemuż, xiężno,
Chcecie tam się wypierać, gdzie inne się szczycą?
Wando!
Ty jesteś wielką, mądrą i potężną,
Ludy stoją w podziwie przed groźną dziewicą, Jednak... czyż to dość, podziw? On z trwogą graniczy.
Wybacz słowo przez hajdą gorliwość natchnione:
Była-byś dwakroć większą, gdyby w twą koronę,
Lel jeszcze weplótł róże niewieściej słodyczy.
_Składa ręce błagalnie.
_
Ach! jeśli już to bóstwo chwyta cię za serce,
Nie broń mu się!...
Twój naród niósł cześć bohaterce,
Ale tę cześć dopiero miłością podwoi,
Gdy pozna, żę i ona umie kochać.
WANDA
_posępnie_
Czemu
O pląsach i o skrzydłach mówić spętanemu?
Ty nie znasz przeszłości mojej.
_Po długiem milczeniu, ocknąwszy się z namysłu.
_
Więc, wśród potoku stoicie
Zachwyceni. ..
PŁ0MNIEWA.
W tym zachwycie
Mogliśmy stać całe życie.
Przebudza nas huk topieli.
Kamień z pod nóg nam ucieka —
Porwała nas rzeka —
Jużeśmy tonęli...
On mię w jeszcze silniejsze uścisnął objęć a,
Ja w nich czułam się mocna jak gdyby w pancerzu,
Spokojna, spokojnością małego dziecięcia.
Wypłynął, na zielonem złożył mię wybrzeżu,
A ja, niemądra dziewczyna,
Padłam przed nim na kolana.
"Ty," wołałam pomieszana,
"Co czuwasz nad tonącemi,
Czyś ty z nieba?
Czyś ty z ziemi?"
Nagle mi się przypomina
Że to człowiek, obcy, młody!
Wstaję — milczę jak zabita.
On uśmiechnął się i pyta:
"Mój ty kwiecie kalinowy,
Wskaż mi drogę do gospody.
Zmęczyły mię srodze łowy."
Więc poszliśmy znów przez pole.
W domu, jak wdzięcznie przyjęto
Zbawcę dziecka! Istne święto.
— Rozgadano się przy stole.
Każdy wysławiał królowę
Co dziewki zmienia w rycerzy.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 | 145 | 146 | 147 | 148 | 149 | 150 Nastepna>>